Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego

Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego – cz. 1

Jak pamiętacie, jakiś czas temu zbudowałem swój pierwszy stół warsztatowy. Pisałem wówczas, że stół na razie jest bez imadeł, ale planowałem wkrótce to nadrobić. Ostatnio kupiłem imadła do stołu, więc przyszedł czas na instalacje imadeł.

Niczego jednak nie warto zaczynać bez planu i wiedzy. Zacząłem więc planować i … zabrakło wiedzy. Dopytałem więc fachowców, którzy poza wyjaśnieniem co i jak, zjechali kilka moich pomysłów. I bardzo dobrze, przy okazji się czegoś nauczyłem.

Wiem już tyle, że stała szczęka imadła powinna być we wszystkich płaszczyznach przedłużeniem stołu. Nie powinna wystawać (jak pokazują to foldery reklamowe sprzedawców imadeł), powinna stanowić naturalne przedłużenie krawędzi i płaszczyzn blatu. To oznacza konieczność wycięcia w blacie miejsca na szczękę.

Montaz imadla2 400x220 Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego   cz. 1

Szczęki będą z porządnego drewna jesionowego, zakupionego w postaci kawałka tartacznej deski w jednym ze sklepów z prawdziwym wyposażeniem stolarskim. Deska ma około 2 cali grubości, takiej też grubości będą moje szczęki. Ostatecznie zdecydowałem się na szczęki grube na 5 cm, szerokie na 35 cm i wysokie na 15 cm. Po wycięciu takich wymiarów na mojej pile przeszedłem się do lokalnego warsztatu Stolarskiego (z wielkiej litery) w którym poprosiłem o wyrównanie płaszczyzn. Nie muszę mówić, że stałem w warsztacie jak dziecko przed wystawą cukierków. Wróciłem z pięknie wyrównanymi szczękami, gotowymi do dalszej obróbki.
Gładkie klocki sprowadziłem do jednego rozmiaru i oczekiwanych kształtów:

  • Tnąc jednakową szerokość i wługość
  • Wyrównując długość klocków DSC 0213.NEF  400x296 Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego   cz. 1
  • Frezując brzegi zewnętrznej szczęki DSC 0217.NEF  400x266 Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego   cz. 1
  • I szczęki imadła gotowe

Kolejny krok to wycięcie w blacie stołu odpowiedniego miejsca, które ukryje wewnętrzną szczękę imadła. Po odrysowaniu obrysu szczęki na blacie, można zabrać się do wycinania powstałego w ten sposób prostokąta. Powstaje w ten sposób miejsce, w które schowa się wewnętrzna szczęka imadła.

DSC 0221.NEF  400x264 Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego   cz. 1
DSC 0223.NEF  400x226 Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego   cz. 1

A w kolejnym odcinku – ciąg dalszy montowania imadła.

Andrzej Boczek

15 thoughts on “Instalacja imadła czołowego do stołu warsztatowego – cz. 1”

    1. Bardzo szybko wróciła „płetwa” do piły.
      Nie używam osłony od góry głównie ze względu na nakładane co chwilę sanki.
      Dzięki za zwrócenie uwagi – rozważę usunięcie tych zdjęć, żeby nie „promować” zdejmowania zabezpieczeń.

      Pozdrawiam
      — Andrzej

  1. By klin można w miarę uniwersalnie stosować wg. wielkości piły i nie wystawał , to powinien mieć zamiast otworów do przykrecenia naciecia wzdłużne. Umożliwia to rególację wysokości klina . Dobrze jest jak mocowanie można też przesuwać w poziomie blatu maszyny , co umożliwia rególowanie odległości klina od zębów piły .
    Pozdrawiam Tomekz

    1. W mojej MLT100 jest podobny „system” – na klinie są nacięcia wzdłużne, niestety najniższe zamocowanie w dalszym ciągu wystaje ponad piłę.
      Swoją drogą ciekawe czemu, skoro to jest największa tarcza, jaką można założyć. Prawdopodobnie jest to wynik kompromisów w sprzęcie amatorskim – ważniejsze od frezowania było pewnie proste przymocowanie plastikowej ochrony na tarczę.
      Tak czy inaczej, czeka mnie w krótkim czasie wykonanie własnego klina lub klinów.

      Pozdrawiam
      — Andrzej

    1. Aneta, oczywiście doszło. Wielkie dzięki. Ludziki doczekają się wpisu na blogu. Tylko jakoś teraz na urlopie byłem i dopiero zaczynam wracać do rzeczywistości 🙂

    1. PawełQ, masz oczywiście rację. Klin za tarczą powinien być i pojawi się za chwilę.
      Niestety klin w MLT100 wystaje ponad tarczę i nie ma możliwości jego obniżenia. Skutek – do fazowania rowków piłą trzeba klin zdejmować, A że montaż i demontaż klina wymaga dekompozycji piły – czasem piła zostaje bez klina 🙁
      Ale jeszcze raz przyznam Ci rację – klin jest ważnym elementem bezpieczeństwa, szczególnie przy cięciu wzdłużnym nie do końca suchego drewna.
      — Andrzej

    2. to moze tego klina kątówką obetnij na wysokość tarczy ? Na bezpieczeństwie nie stracisz. Tylko jedynie będzie problem gdybyś chciał kiedyś większą tarcze założyć.

      albo nowy klin dorobić? a tamten zostawić na większe tarcze.

  2. Nie zniechęcaj się kolegami z forum. Rób swoje. Byłem na Mancie, mam tam konto ale jakoś nie przypadło mi do gustu. Niech kazdy z nich pokaże Ci swój stół stolarski… Kiedy kupiłem pierwszy komputer i bałem się że nie będę sobie mógł poradzić jak się sypnie to kolega powiedział: jeśli sam nie zepsujesz i sam nie naprawisz, nigdy się nie nauczysz… Wszystko przed Tobą.

    Aneta
    Musisz kogoś postawić obok pilarki co by Ci pstrykał fotki 🙂

    Pozdrawiam Was
    Red

    1. Red
      Na forach internetowych, usenecie i IRCu zjadlem zęby, wiec daleko mi do zniechecenia ta formą. Widze tam mase fachowców, ktorych trzeba tylko podkusić do odpowiedzi. W kazdym razoe uzyskalem odpowiedz na €oje pytania, wzbudzilem jakas dyskusje i zyskalem paru czytelkikow i korespondentow. Jeszcze przy tym troche rzeczy pobocznych się dowiedzialem.
      Dla mnie rewelacja – bede tam zagladal.

      Pozdrawiam

      — Andrzej

    1. Aneta,
      To nie blog o fotografii (jeszcze) ale napisze to. Podstawowym narzedziem zaawansowanego fotoamatora jest stelaz na aparat i/lub lampe. Potem jest już prosto.
      Slelaz, kadrowanie zdjecia „na sucho”, samowyzwalaacz i zaczynasz pracowac. A po 3 sekundach masz zdjecie wczesniej wykadrowanego obrazka 🙂
      Dla zaawansowanych – mozna uzyc zdalnego wyzwalacza, ale to angazuje jedna reke.

      Pozdrawiam

      — Andrzej

    2. W trzy sekundy tyle uciąłeś? hohoho pozostaję przy tym, że to niebezpieczne, bo trzeba biegać od aparatu do piły. Moj aparat „od idiotów” :DDDDDDDD ma samowyzwalacz nawet 12 sekund ale jakoś jeszcze nie pokusiłam się o zdjęcia 🙂 Może dlatego, że statywu nie mam 🙁
      To rozumiem, że fotografia, to Twoja druga pasja?
      A co do zdalnego samowyzwalacza, to może taki żeby nogą przycisnąć? hihi

    3. Oczywiście samowyzwalacz 3 sekundowy nie ma sensu. 30 sekund to znacznie lepszy czas na spokojną zmianę pozycji.
      Fotografia – miałem taki epizod, czasem jeszcze robię jakieś rzeczy.
      A statyw posiadać warto. Nie koniecznie Manfrotto, ale taki za kilka dyszek z marketu – bardzo przydatna sprawa do takich zabaw.
      O nożnym pedale też wczoraj pomyślałem, pamiętając o projekcie z majsterkowo.pl sterującym prędkością Dremela. Nie wiem tylko, czy myślenie o tym, żeby nacisnąć pedał w tracie piłowania nie będzie ciutek niebezpieczne

      — Andrzej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.